Pierwsza porada i słowa, które tutaj mogę kierować do blskich osób, które uległy wypadkowi, to w pierwszej kolejności nie panikować. W takim momencie to, co będzie najbardziej potrzebne to tzw. czysta głowa. Wtedy potrzebny jest ktoś, kto z boku będzie w stanie spojrzeć na całą taką sytuację i w zależności od niej poszukać nawet w internecie informacji na temat tego, gdzie się skierować, jakie są dalsze kroki.
Ale coś, co moim zdaniem - odnosząc to do mojego doświadczenia, jest niezbędne, to po pierwsze poukładać sobie wszystko w głowie, jeszcze zanim zaczniemy rehabilitację. Wśród wielu mądrych zdań, wypowiedzianych przez neurologa, który opiekował się mną po wypadku, było też to, które mówiło, że aby ciało, czy też mięsień wykonał jakiś ruch, najpierw impuls odnośnie tego musi wyjść z głowy. Ale jak ma z niej wyjść, jeśli będzie ją zaprzątało tysiąc innych spraw, często niezałatwionych, lub przedawnionych. W tym, żeby osoba po wypadku mogła skupić się jakby głównie na rehabilitacji główna rola rodziny. Oczyszczenie tych kwestii, a następnie, bądź równocześnie pomoc terapeuty i startujemy z rehabilitacją, w momencie, gdy sytuacja tego wymaga. Ja właśnie taką drogę przeszedłem, i stąd mam czelność polecać innym właśnie taką drogę. W drugim dla mnie szpitalu, a raczej Klinice do której trafiłem po okresie 1,5 miesiąca od mojego wypadku, a około miesiąca po odzyskaniu przytomności tak to wszystko było zorganizowane. Zostałem tam przewieziony karetką i przetransportowany na noszach, bo sam nie chodziłem. Miało to miejsce w środę. Od razu do mojego łóżka przyszły panie psycholog opiekujące się chorymi. Przeprowadziły wówczas rozmowę ze mną, z której to też dowiedziałem się, że typowe zajęcia rehabilitacyjne zacznę w poniedziałek. Wówczas dla mnie było to aż 5 dni czekania. Gdy nadszedł ten dzień, wszystko się zaczęło. I ćwiczenia ogólnorozwojowe były przeplatane z tymi, które miały mi pomóc, pod względem psychologicznym, ale nie tylko. W każdym razie tak, że tą całą energię i wysiłek, który kosztował mnie za każdym razem dużo sił mogłem przeplatać jakby ze swoistym odpoczynkiem. Po prostu wtedy kiedy pracowały mięśnie, odpoczywała głowa, i na odwrót. I taki sposób na rehabilitację, na dochodzenie do siebie, polecam! Ja wyszedłem z tego szpitala po 6 tygodniach od czasu przewiezienia mnie tam. I świadomie używam słowa wyszedłem, bowiem zrobiłem to na własnych nogach. Mogłem wsiąść do samochodu jako pasażer. Gdy wspomniany wcześniej przeze mnie lekarz, który się mną opiekował, wypisywał mnie do domu, dodał że osoby z takim urazem jaki ja miałem, a więc stłuczenie pnia mózgu dochodzą do mojego stanu nie w trzy miesiące od samego zdarzenia, jak miało to miejsce w moim przypadku, ale po 3 latach. I takie szczęście dotyka tylko niecały 1% osób z tym urazem. Wtedy zrozumiałem dlaczego moi rehabilitanci mówili, że powinienem być wpisany do księgi rekordów Guinnessa.
Ale wracając do absolutnych podstaw. To, co napisałem powyżej miało jedno przesłanie, pokazać Wam na moim przykładzie jak ważne jest nastawienie psychiczne osoby, która ulegnie tragicznemu wypadkowi. Wówczas wszelkie sytuacje, o których właśnie ta osoba myśli, postarajcie się pomóc Mu rozwiązać. Postarajcie się pokazać tej osobie wszelkie plusy wynikające z tzw. oczyszczenia swojej głowy. Tutaj nie warto, aby ta osoba, czy ktoś w jego otoczenia miał jakieś obawy przed pomocą terapeutów. A więc po oczyszczeniu głowy, co moim zdaniem jest warunkiem niezbędnym, dalsza rehabilitacja będzie jeszcze skuteczniejsza i może przynieść wręcz zaskakujące efekty. Czego niewątpliwie życzę!
Artykuł został napisany na zlecenie firmy HELPEA